W opactwie San Galgano byliśmy ponad 9 lat temu i teraz
uznaliśmy, że czas, aby wybrać się tam znowu. To tylko godzina jazdy od nas,
ale w takim kierunku ‘nie po drodze’,  za
Casole d’Elsa. 
San Galgano to zdesakralizowane opactwo cystersów. Jego niezwykłość polega na tym, że klasztor nie ma dachu – w 1786 roku w dzwonnicę uderzył piorun, dzwonnica runęła na dach niszcząc go
kompletnie. 
Spacer po takim miejscu to
niezwykłe przeżycie. 
Ale to nie koniec. Po wyjściu z klasztoru znajdziemy skierowania na znajdujący się 500 metrów dalej erem-  pustelnię, w której mieszkał Święty Galgano i tam można
obejrzeć miecz wbity w skalę. 
Po prawej stronie drogi znajduje się bar i restauracja, druga jest za eremem. 
 Do klasztoru dochodzimy bardzo ładną aleją cyprysową.  
Skręcamy w prawo i kierujemy się do kas. Bilety kosztują 3
euro (2,5 ulgowe), można wchodzić z psami. 
Przed wejściem do kasy zwróćcie uwagę na zewnętrzny stary piec
chlebowy. Ciekawe z jakiego okresu pochodzi i przez kogo był używany. A może to piec całkiem współczesny wykorzystywany podczas organizowanych tu fest? :)
Wnętrze klasztoru bez dachu robi duże wrażenie. Niestety mój skromny aparat i moje marne zdolności nie pozwoliły na dobre uchwycenie jego niezwykłości, musicie uwierzyć mi na słowo!
Po obejrzeniu trzeba wyjść na tyły klasztoru, skręcić w lewo
i przejść  500 metrów spacerkiem przez
pola i las dębowy do eremu. 
 Przechodzi się obok winnicy, są skierowania na gospodarstwo, w którym można spróbować win - jest dobrze :)
Gdy dochodziliśmy do kościółka akurat wychodziła z niego para (z Bułgarii!), która
wzięła tam ślub. 
Miecz w skale znajduje się w środku kaplicy i jest
zabezpieczony szklaną kopułą (zapewne przed chojrakami, którzy próbowaliby wyrwać go ze skały :)
Sama kaplica jest maleńka, ale naprawdę bardzo ciekawa. 
Pieta przed wejściem
Obok jest sklepik z lokalnymi produktami, głównie na bazie
ziół –  dobre są ziołowe cukierki i
aromatyzowane naturalnymi esencjami miody. My kupiliśmy eukaliptusowy i
rozmarynowy. 
Kawałek dalej jest bardzo przyjemne miejsce, w którym serwują
pyszne spritz’e i piwa artigianale (rzemieślnicze, z małych zakładów). 
Na parking można wrócić drogą asfaltową, albo tą bardziej
przyjemną przez las i łąki, którą się przyszło. 
Piękne miejsce, które dostarcza mnóstwa wrażeń. I bardzo przyjemny majowy spacer.  
Chciałbym tu jeszcze kiedyś znów przyjechać… 
O historii Świętego Galgano sporo jest w internecie, zobaczcie, np. tu: 
http://www.mojatoskania.com/prawdziwa-magia-czyli-klasztor-san-galgano-ktory-ma-niebo-zamiast-dachu/