Grzybobranie na Amiacie i znów Bagni San Filippo

Monte Amiata to najwyższa góra Toskanii (1734 m n.p.m.). Jest to wygasły wulkan, dzięki któremu w okolicach jest tak wiele gorących źródeł.
Na Amiatę można się wpinać, zimą działają tu wyciągi narciarskie, jest park linowy, a latem i jesienią, przy sprzyjających warunkach pogodowych, jest zatrzęsienie grzybów. Słynne są też kasztany jadalne z Amiaty oraz jagody.
My jak zwykle pojechaliśmy w odwiedziny do Bagni San Filippo, wieczorem przekąpaliśmy się w gorących źródłach, a rano ruszyliśmy zwartą ekipa na grzybobranie.
Pewnie niewielu z Was wie, że tutaj, we Włoszech, na zbieranie grzybów trzeba mieć specjalne pozwolenie (podobnie jak na zbieranie jagód, kasztanów jadalnych, trufli, itd). To nie takie głupie - aby zdobić pozwolenie trzeba przejść krótkie szkolenie nt. grzybów i zdać egzamin. Pozwolenie jest dożywotnie, ale trzeba wykupywać licencje na dany sezon (koszty i czas różnią się w zależności od prowincji). Może dzięki temu mniej jest zatruć grzybami?

W każdym razie my byliśmy z przewodnikiem, który licencję miał i na grzybach się znał. Pozostali, oczywiście, sami grzybów nie zbierali. Byliśmy po prostu na spacerze, a jak akurat przypadkowo zupełnie zobaczyliśmy grzyba, to pokazywaliśmy go osobie uprawnionej i ona grzyba zbierała ;)))
Poszczęściło nam się - grzybów znaleźliśmy mnóstwo.
A potem tak jakoś wyszło, że udało nam się te grzyby przetworzyć w absolutnie przepyszny obiad w domu pewnej mistrzyni ceramiki, która przy okazji prowadzi mały B&B w okolicy. I akurat mogliśmy do niej zajść po tym grzybobraniu, wejść do jej kuchni i obiad przygotować i potem wspólnie ucztować. I prawie zostaliśmy do kolacji.... ale jednak grzecznie się pożegnaliśmy i .... na kolację wróciliśmy następnego wieczoru. Ta akurat kolacja była wcześniej zorganizowana i umówiona - dla przyjaciół z Bagni San Filippo. A że akurat po sympatycznym dniu grzybobraniowym też zaczęliśmy się do nich zaliczać- zostaliśmy na włoską kolacje zaproszeni.

To szczyt Amiaty, byliśmy tam w dniu poprzedzającym grzybobranie. Na samej górze jest przeurocza restauracyjka, z przesympatyczną obsługą. Serwują pyszne dania z grzybów, które sami zbierają (i także dania z dzika, którego sami... ale te akurat zupełnie mnie nie interesowały), domowej roboty desery i domowe grappy na zakończenie posiłku.
W pewnym momencie wyszłam z restauracyjki i zobaczyłam...
w środku lata!! brrr..
Dobrze zjedliśmy, popiliśmy piwem kasztanowym (20% kasztany z Amiaty!), o wdzięcznej nazwie "czerwony bękart", i grappą malinową

A potem zeszliśmy

A to zdjęcia z grzybobrania





Najpierw pici z kurkami - zwróćcie uwagę, że kurki zostały uduszone w całości



Potem crostini z mieszanymi grzybami - tego smaku nigdy nie zapomnę!


Oczywiście nie zabrakło dobrego wina i prosecco

A na włoską kolację następnego dnia przygotowaliśmy placki ziemniaczane z gulaszem grzybowym. Włosi brali dokładki i byli absolutnie zachwyceni cucina polacca ;)

Kąpiel w gorących źródłach w środku lata to nie najlepszy pomysł - tłumy są, niestety :( Chyba że przyjdziecie przed 9 rano lub po zmroku wieczorem (tak jak to my robimy :)
Ale kąpać się można przez cały rok - np. w lutym





 

A dlaczego ja nie mogę wejść do wody?...

Aha, my chodzimy kąpać się do górnej części źródeł (mniej osób o niej wie), niżej, na Fosso bianco jest jeszcze tłoczniej.
Ale mimo tego, naprawdę warto tu przyjechać!
Tu jest strona miasteczka z pięknymi zdjęciami miejsca klik